Rozdział IV
Cała czwórka siedziała w przedziale. Nikt się nie odzywał. Każdy
odwrócony był w inną stronę, każdy oprócz Scariusza. Przyglądał się
Mirandzie. Rozumiał, dlaczego tak postępowała, ale nie mógł pozwolić by
stało się coś złego. Winiłby za to siebie.
Nagle ciszę przerwała
Vian, oznajmiając im, że już dojeżdżają do Hogsmeade. Gdy pociąg
gwałtownie skręcił, ukazała się nie wielka wioska. Ulice wioski były
oświetlone, a w budynkach paliły się światła. Uwagę Miry przykuł jedyna
nieoświetlona budowla.
- Pora się już zbierać... - rzekł Scar.
Panna Greey niechętnie oderwała wzrok od punktu. Wzięli swoje rzeczy i
wyszli z przedziału. Jak się okazało, nie byli oni jedynymi uczniami,
którzy tak postąpili. Korytarz pociągu wypełniony był
pierwszoroczniakami i starszakami. W tłumie wypatrzyli też owego
Michaela. Vian i Mira zaniosły się śmiechem gdyż chłopak nie mógł sam
chodzić, a trzymało go kilku ,,przyjaciół''. Jednak Moriel ta sytuacja
nie wprawiała do śmiechu. Wręcz przeciwnie. Była przygnębiona. Gdy
pociąg stanął, tłumy uczniów wylały się z pociągu. Pierwszoroczni
skierowali się w stronę jeziora, razem z nauczycielem, który miał im
zagwarantować bezpieczne dopłynięcie do Hogwarty, gdyż mieli tam
popłynąć łódkami przez jezioro. Zaś starsi uczniowie podążyli w stronę
uliczki prowadzącej z Hogsmeade do Hogwartu. Mira, Vian, Moriel i Scar
wsiedli do powozu, którego ciągnął testral, wielki koń z czarną skórą
tuż przy jego kościach. Podczas podróży do szkoły, również nastąpiła
grobowa cisza. Można było się spodziewać, że Vian takiej ciszy nie
zniesie więc rozpoczęła rozmowę.
- Słuchajcie, dzisiaj jest piątek. Lekcji już nie będzie. Więc spotkajmy się dzisiaj o 19 w Pokoju Życzeń.
- Vian, czy ty aby na pewno nie zwariowałaś? - zapytała Moriel śmiejąc się cicho. Miranda uśmiechnęła się.
- Nie... - odpowiedziała Vian, ale nie dane było jej skończyć.
- To świetny pomysł. - powiedziała Mira jakby w transie. Zamknęła oczy i
przez chwilę siedziała cicho. - Scar, Moriel - zgadzacie się?
Scariusza zdziwiła nagła zmiana nastroju Mirandy.
- No dobra, ale pod warunkiem, że to będzie legalna impreza! - zaśmiała się Moriel.
- Ja nie mogę... Muszę coś zrobić. - odpowiedział bez zastanowienia Scar.
- A co? - zapytała zaniepokojona Moriel. Przez chwilę myślała, że
odpowiedzi nie dostanie, ale po kilku minutach Scar odpowiedział, że to
sprawa między jego wspólokatorami w dormitorium. Dziewczyny uwierzyły
mu, jednakże nie do końca. Mira spoglądała na niego z nutką
niezadowolenia. W końcu dotarli do zamku. Wyszli z powozu zabierając
przy tym swoje rzeczy. Podążyli do drzwi wejściowych. Zostawili bagaże w
odpowiednim miejscu i poszli do Wielkiej Sali. Pożegnali się z Moriel,
bo ta należała do Hufflepuff'u. Scar, Vian i Mira siedli przy stole
Ślizgonów. Czekali, aż dyrektorka McGonagall zakończy przemówienie, i aż
wszyscy pierwszoroczni zostaną przydzieleni do domów. Gdy to wszystko
nastąpiło, na stołach pojawiły się różnorodne potrawy. Wszyscy od razu
zabrali się do jedzenia. Mira, Vian i Scar nałożyli sobie jajecznicę, a
Moriel tosty. Po zakończeniu uczty każdy poszedł w swoją stronę.
~Dagmara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz