26.06.2012

Rozdział VII

Dawno nie pisaliśmy... Ach, to się musi zmienić ...
Zapraszam więc na 7 rozdział ... :*

Moriel patrzyła na przyjaciół z lekkim zakłopotaniem. Mike dopiero wyszedł. Co jeśli minęli się z nim po drodze? Co jeśli powiedział im, że rozmawiali? Cholera, przecież ona bratała się z wrogiem! A co jeśli oni już wiedzą… Straci przyjaciół.
- Cześć kochani…- wybełkotała uciekając od nich wzrokiem.
- Moriel, co tam się stało ? – spytała szeptem Vian. – Było tak fajnie a wy nagle…
- Przepraszam ja… Po prostu nie chcę, żeby Mira taka była – odparła wciąż na nich nie patrząc.
- Musimy pogodzić się z faktem, że Miranda … - zaczął Scar jednak zamilkł jakby szukał konkretnego określenia - … ma trudną przeszłość. Tego nie zmienimy, ale możemy zmienić jej zachowanie. Sprawimy, że …
- Przestanie używać zaklęć zakazanych, za które spokojnie mogłaby trafić do Azkabanu? – spytała Moriel sarkastycznie podnosząc wzrok. – Scar, nie rozumiesz? To nie jest normalne, żeby dziewczyna z czwartego roku tak dobrze władała tymi zaklęciami. To jest złe. Ona jest zła, Scariuszu. Uważasz, że to Michael jest wrogiem? Bo widzisz, ja czasami się zastanawiam, po której tak naprawdę stoimy stronie. Bo jak na razie odpowiedź jest chyba jednoznaczna.
Mówiąc to zbliżyła się do nich na wyciągnięcie ręki. Przerażenie na twarzach jej przyjaciół było widoczne gołym okiem. Przecież byli przyjaciółmi, co w nią wstąpiło?
- Nie mówisz poważnie… - szepnęła Vian kręcąc głową.
- Chciałabym – powiedziała Moriel po czym minęła ich i wyszła.
Vian i Scar spojrzeli po sobie i pokręcili głowami. Właśnie stracili jedną przyjaciółkę… A przecież została jeszcze Mira.
- Może Moriel ma racje… - wyszeptał Scar. – Nie mówię oczywiście o Michaelu i całej tej reszcie … Ale, Miranda rzeczywiście jest… inna.
- Ty też? – jęknęła Vian. -  Scar, to są nasze przyjaciółki. Nie możemy…
- Ja wiem. Ale przyznaj, że Mira…
- … jest nienormalna.
Obydwoje poderwali głowy do góry. Ani Scar ani Vian tego nie powiedzieli. Gdy już dojrzeli źródło głosu przerazili się jeszcze bardziej. Przy suficie było mnóstwo belek, a na jednej z nich siedziała Mira. Łzy płynęły jej po policzkach a z wyrazu jej twarzy można było wywnioskować, że usłyszała całą rozmowę. Pociągnęła nosem i zgrabnym ruchem zeskoczyła w dół. Wylądowała jak na ugiętych nogach jak kot. Podniosła się i spojrzała na przyjaciół.
- Jak mogliście… - wyszeptała i powstrzymując się od łez cofnęła o krok. – Do cholery, ja wam ufałam! Nie moja wina, że jestem jak jestem. Wszyscy zawsze myśleli, że jestem dziwna. Ale myślałam, że wy jesteście inni. Ja naprawdę myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi…
- Miro to nie tak… - broniła się Vian.
- A jak? – warknęła Mira i wyszarpnęła swoją różdżkę wymierzając ją prosto w przyjaciół.
- Mira, opuść różdżkę – powiedział spokojnie Scar.
- Przecież jestem psychiczna – zaśmiała się Miranda. – To chyba normalne, prawda? Nienormalni ludzie tak się zachowują.
- Mira…
- Zamknij się!!! – warknęła zbliżając się do Vian. – Moriel jeszcze rozumiem, nigdy nie byłam dla niej specjalnie miła. Ale ty… Myślałam… Myślałam, że ty naprawdę mnie lubisz…
- Bo lubię ale…
- Kłamiesz! – syknęła i cofnęła się. – Nie mogę uwierzyć, że mi nie ufacie.
-  Przecież ci ufamy – jęknęła Vian. – Proszę opuść różdżkę. Pójdziemy do wspólnego pokoju i pogadamy, jak przyjaciele.
- Wy nie jesteście moimi przyjaciółmi – wyszeptała chowając różdżkę. – Przyjaciele tacy nie są.
Po wypowiedzeniu tych słów zmieniła się w chmurę czarnego dymu i wymknęła się z sowiarni.
- O mój boże – szepnął Scar łącząc fakty.
- Córka Śmierciożercy – wyszeptała Vian z tajemniczym błyskiem w oku i dziwnym uśmiechem.


                                                                                                                               Jagoda : )

21.05.2012

Rozdział 6


ROZDZIAŁ 6

Moriel biegła przez korytarz ze łzami w oczach. Nie, nie mogła wejść do pokoju wspólnego, za dużo tam osób. Odwróciła się na pięcie i pobiegła w drugą stronę „Tylko żeby jej tam już nie było”, modliła się w duchu. Biegła szybko, jakby ktoś ją gonił. Po drodze wpadła na jednego z pierwszoroczniaków, ale nie zwróciła uwagi na twarz. Nie chciała teraz z nikim rozmawiać. Łzy gęsto płynęły jej z oczu. Nie rozumiała, jak Mira mogła tak powiedzieć. Moriel nigdy nie nazwała by jej tak. Były przyjaciółkami od pierwszego roku w Hogwarcie. Moriel minęła kogoś na schodach i wpadła do sowiarni. Główki wszystkich ptaków zwróciły się ku niej. Moriel rozpłakała się jeszcze bardziej. Oparła się o ścianę i rozejrzała się po okrągłym pomieszczeniu ze łzami w oczach.

8.05.2012

V


Przyjaciółki po zjedzeniu kolacji udały się do dormitorium by tam się rozpakować. Mira przebrała się w zwiewną, zieloną sukienkę a Vian ubrała dżinsy i białą koszulę z dekoltem. Gdy tylko dołączyła do nich Moriel zaczęły snuć plany na wieczór.
-To jak dziewczyny idziemy? - spytała Vian przeczesując sobie blond włosy.
-No nie wiem czy powinniśmy tam iść same... -powiedziała Moriel głaszcząc swoją kotkę
-Co niby jest takiego tam niebezpiecznego?! -zasyczała złowieszczo Mira, mrużąc przy tym swoje kocie oczy.
-A niby to, że twój "nemezis" Michael już raz chciał nam zrobić krzywdę. Gdyby nie Scar pewnie miałabyś teraz poważne kłopoty! -powiedziała wzburzona Moriel tak głośno, że jej kotka wystraszyła się i popędziła w głąb korytarza.
-Tak , każdy z nas wie jak się bohatersko zachował! Ale to nie znaczy, że mam mu się kłaniać co chwilę... - powiedziała ze sceptyczną miną Mira.
-Miro... Scar był dla ciebie od zawsze dobry... Dzięki niemu zachowujesz się… no cóż. Normalnie.
Mirze prawie oczy z orbit wyleciały. Zrobiła się cała czerwona na twarzy a jej loki lekko zafalowały jakby to energia kipiąca z niej wprawiła je w ruch. Mimowolnie chwyciła różdżkę, zaraz jednak się opamiętała i schowała ją z powrotem.
-Och tak myślisz?! Jestem nienormalna? Świetnie. To dowidzenia.
Mirze zaczęły płynąć łzy więc szybko uciekła od dziewcząt biegnąc przed siebie.
-A biegnij sobie proszę! -krzyknęła Moriel również płacząc i pobiegła w drugą stronę.
-EJ, dziewczyny! A ja to co? -krzyknęła Vian.
Ale nikogo nie było.
Zrozpaczona jasnowłosa rozejrzała się dokoła oczekując pomocy. Jednak nikogo nie było. Poczuła dziwny ucisk w piersi. Znowu, znowu to się działo. Bliskie jej osoby kłóciły się a ona nie mogła nic zrobić. Łzy mimowolnie zaczęły spływać jej po policzkach robiąc dwie plamy na koszuli. Otarła je gwałtownym ruchem ręki jednak chwilę później zastąpiły je nowe. W jej życiu tyle było strachu, nienawiści. Maska szalonej i szczęśliwej dziewczyny działała tylko w towarzystwie. Teraz, sama czuła się tak samotna, tak nieszczęśliwa.
Nie czekając ani chwili dłużej pobiegła w stronę lochów, do swojego dormitorium. Może tam będzie Mira pomyślała i przyśpieszyła.
-O proszę! Przyjaciółki cię porzuciły?! -krzyknął ktoś z Ravenclawu.
To tylko przysporzyło łez. Oczy miała pomalowane czarnym tuszem pożyczonym od Moriel więc na policzkach miała ogromne, czarne, rozmyte plamy.
Kiedy wbiegła już do upragnionego dormitorium usłyszała czyjeś kroki. Nie dane mi było się wypłakać…
-Vian! Co ty tutaj robisz? Miałaś być w pokoju życzeń… - krzyknął zza jej pleców Scariusz.
Kiedy ją dogonił zobaczył całą rozmazaną i zapłakaną Vian. Patrzyła na niego i prosiła się w duchu by jeszcze bardziej się nie rozpłakać. Grała przecież twardą, nie mogła teraz tego zaprzepaścić.
-Vian, co się stało? – spytał cicho obejmując ją ramieniem.
-Moriel... Mira... pokłóciły się...
- Jak to, pokłóciły się?
- No bo Moriel nie chciała iść do pokoju życzeń sama, bo Mike może nam coś zrobić, Mira się zezłościła i potem Moriel powiedziała, że Mira jest nienormalna i … - Vian nie wytrzymała i zaniosła się w szloch.
Scar nie znał się na kobiecej naturze ale wiedział, że należy ją pocieszyć. Przytulił ją więc i zaprowadził do dormitorium. Tam usiedli sobie a Vian mogła spokojnie się wypłakać. Pomimo tego, że czuła wstyd to i tak płakała. Czuła, że to jej pomoże… Cokolwiek robiły Mira i Moriel to był teraz jej czas i miała zamiar go wykorzystać.

~Jagoda i Tomek

7.05.2012

Rozdział IV


Cała czwórka siedziała w przedziale. Nikt się nie odzywał. Każdy odwrócony był w inną stronę, każdy oprócz Scariusza. Przyglądał się Mirandzie. Rozumiał, dlaczego tak postępowała, ale nie mógł pozwolić by stało się coś złego. Winiłby za to siebie.
Nagle ciszę przerwała Vian, oznajmiając im, że już dojeżdżają do Hogsmeade. Gdy pociąg gwałtownie skręcił, ukazała się nie wielka wioska. Ulice wioski były oświetlone, a w budynkach paliły się światła. Uwagę Miry przykuł jedyna nieoświetlona budowla.
- Pora się już zbierać... - rzekł Scar. Panna Greey niechętnie oderwała wzrok od punktu. Wzięli swoje rzeczy i wyszli z przedziału. Jak się okazało, nie byli oni jedynymi uczniami, którzy tak postąpili. Korytarz pociągu wypełniony był pierwszoroczniakami i starszakami. W tłumie wypatrzyli też owego Michaela. Vian i Mira zaniosły się śmiechem gdyż chłopak nie mógł sam chodzić, a trzymało go kilku ,,przyjaciół''. Jednak Moriel ta sytuacja nie wprawiała do śmiechu. Wręcz przeciwnie. Była przygnębiona. Gdy pociąg stanął, tłumy uczniów wylały się z pociągu. Pierwszoroczni skierowali się w stronę jeziora, razem z nauczycielem, który miał im zagwarantować bezpieczne dopłynięcie do Hogwarty, gdyż mieli tam popłynąć łódkami przez jezioro. Zaś starsi uczniowie podążyli w stronę uliczki prowadzącej z Hogsmeade do Hogwartu. Mira, Vian, Moriel i Scar wsiedli do powozu, którego ciągnął testral, wielki koń z czarną skórą tuż przy jego kościach. Podczas podróży do szkoły, również nastąpiła grobowa cisza. Można było się spodziewać, że Vian takiej ciszy nie zniesie więc rozpoczęła rozmowę.
- Słuchajcie, dzisiaj jest piątek. Lekcji już nie będzie. Więc spotkajmy się dzisiaj o 19 w Pokoju Życzeń.
- Vian, czy ty aby na pewno nie zwariowałaś? - zapytała Moriel śmiejąc się cicho. Miranda uśmiechnęła się.
- Nie... - odpowiedziała Vian, ale nie dane było jej skończyć.
- To świetny pomysł. - powiedziała Mira jakby w transie. Zamknęła oczy i przez chwilę siedziała cicho. - Scar, Moriel - zgadzacie się?
Scariusza zdziwiła nagła zmiana nastroju Mirandy.
- No dobra, ale pod warunkiem, że to będzie legalna impreza! - zaśmiała się Moriel.
- Ja nie mogę... Muszę coś zrobić. - odpowiedział bez zastanowienia Scar.
- A co? - zapytała zaniepokojona Moriel. Przez chwilę myślała, że odpowiedzi nie dostanie, ale po kilku minutach Scar odpowiedział, że to sprawa między jego wspólokatorami w dormitorium. Dziewczyny uwierzyły mu, jednakże nie do końca. Mira spoglądała na niego z nutką niezadowolenia. W końcu dotarli do zamku. Wyszli z powozu zabierając przy tym swoje rzeczy. Podążyli do drzwi wejściowych. Zostawili bagaże w odpowiednim miejscu i poszli do Wielkiej Sali. Pożegnali się z Moriel, bo ta należała do Hufflepuff'u. Scar, Vian i Mira siedli przy stole Ślizgonów. Czekali, aż dyrektorka McGonagall zakończy przemówienie, i aż wszyscy pierwszoroczni zostaną przydzieleni do domów. Gdy to wszystko nastąpiło, na stołach pojawiły się różnorodne potrawy. Wszyscy od razu zabrali się do jedzenia. Mira, Vian i Scar nałożyli sobie jajecznicę, a Moriel tosty. Po zakończeniu uczty każdy poszedł w swoją stronę.
~Dagmara

6.05.2012

III


I tak przyjaciele wymieniali się wiadomościami typu "gdzie byliście na wakacjach?"
Kiedy to już byli przy Hogsmeage, Scariusza jako jedynego chłopaka w tej "paczce" spotkała niezręczna chwila przebierania. Dziewczyny wyprosiły go gestem ręki. Wziął tylko szybko w rękę odpowiednią szatę slytherinu i wyszedł. Po wyjściu zobaczył jednak coś bardzo niepokojącego...
Michael, ten sam Krukon, który dostał cruciatusem szeptał coś do swoich kumpli – goryli.
-Słuchajcie... Teraz kiedy z tego przedziału wyjdzie skarabeusz macie walnąć go drętwotą.
-Scariusz Keaden. - szepnął jeden z goryli.
-A ja wezmę tą ździrę do naszego przedziału i pożałuje, że się suka urodziła. 
I prawie by go zauważyli jak się przebierał.
Szybko pobiegł do przedziału a dziewczyny na jego szczęście już się przebrały.
- Mamy problem – szepnął posyłając im znaczące spojrzenie.
- Dlaczego się nie przebrałeś? – spytały wskazując na jego strój. 
- Nie ważne – machnął ręką. – Michael i reszta tych idiotów coś knuje…
Mira posłała mu pytające spojrzenie i odruchowo sięgnęła po różdżkę. Zawsze to robiła gdy czuła się zagrożona. 
- Może rozwiń swoją wypowiedź… - zaproponowała sarkastycznie Vian. 
- Chcą użyć zaklęcia drętwoty jak wyjdziemy z przedziału i… - zamilkł wpatrując się prosto w oczy Mirandy. Ta ścisnęła różdżkę tak mocno, że zbielały jej kostki – skrzywdzić ciebie. 
Jej źrenice natychmiast się poszerzyły a na czole pojawił się pot. Może i postawiła mu się dzisiaj ale on nękał ją od 4 lat. Poniżał, kradł jej rzeczy, przedrzeźniał a nawet potrafił rzucać na nią różne zaklęcia. W wakacje powiedziała o tym Ricie. Ta przerażona od razu nakazała swojej podopiecznej by broń boże, nie zrobiła czegoś głupiego. Jednak… co mogła zrobić 14 letnia dziewczyna, która ma już dość uciekania? Ze strony rodziny jak najbardziej rozumiała, dlaczego jej nienawidzą. Sama czasem się nienawidziła. Pomimo tego, że kochała swojego ojca nie potrafiła spać spokojnie wiedząc, że jakaś cząstka jego jest w niej. Myślała, że w szkole będzie lepiej. Nikt nie znał jej przeszłości, nikt nic o niej nie wiedział. Parę sekretów się wydało ale nie ten najważniejszy. Dlaczego więc Michael wciąż ją rani?
- Niech tylko spróbuje – syknęła i skierowała się w stronę drzwi.
- Miro, stój! - szarpnęła ją Moriel. – Nie możesz tak po prostu tam iść i… I co? Co im zrobisz? Zaserwujesz im Crucio na powitanie. 
- Jak będzie trzeba to nawet Avadę… - mruknęła z dziwnym błyskiem w oku.
- Miro!!! – krzyknęły obie dziewczyny. – Ty chyba nie mówisz poważnie…
Rudowłosa spojrzała jednak tylko na nie i z powrotem skierowała się do drzwi. Tym razem zatrzymał ją Scar.
- Nie puszczę cie tam. Nikt nie wyjdzie.
- Musisz się przebrać – powiedziała Vian z tajemniczym uśmiechem. – Wiesz mi tam nie przeszkadza…
- Vian! – jęknął Scariusz posyłając jej ostre spojrzenie.
- No dobra, już dobra – odparła podnosząc ręce w poddańczym geście. – Żartowałam…
- To co robimy? – spytała Moriel spoglądając w stronę drzwi.
Vian westchnęła ciężko i usiadła podkulając nogi. Miała serdecznie dość problemów z Michaelem. Myślała, że przez wakacje wydorośleje, cokolwiek. Już nawet samo crucio powinno go czegoś nauczyć. A on wciąż musiał postawić na swoim.
- Zrobimy to po mojemu – powiedziała Mira i nim ktoś zdążył ją powstrzymać wyszła z przedziału. 
Stali tam. Wszyscy trzej. Jednak nie jej się spodziewali więc zdrętwieli na chwilę z różdżkami w ręku. Miranda tylko czekała na ten moment. 
- Expelliarmus!
Ich różdżki poleciały daleko w tył pociągu. Przerażenie na ich twarzach tylko ją nakręcało. Wiedziała, że to złe ale nie mogła się powstrzymać. 
Lacarnum Inflamare – wyszeptała a z jej różdżki wyleciały 3 kule ognia, którym zajęły się szaty chłopców. Zaczęli krzyczeć i przydeptywać ogień jednak ten nie gasł. Tylko ona mogła go zgasić. 
- Ty szlamo! – warknął Michael, próbując ugasić swoje ubranie.
- Jak śmiesz… - warknęła i nagle ogień się powiększył.
- Miro przestań! – krzyknął Scariusz. – Miro!
- Nazwał mnie szlamą… - wyszeptała. 
- Miranda! Zabijesz ich! – krzyknęła Vian i w tym momencie rudowłosa opamiętała się. Ogień zgasł a na ich szatach czy skórze nie było ani śladu po tym zdarzeniu. Tylko w powietrzu unosił się słodki swąd spalenizny. 
- Miranda… - szepnął Scar kręcąc głową. – Co ci się stało?
Ta nie odpowiedziała tylko wróciła do przedziału. Michael już drugi raz został przez nią poniżony. Teraz albo ją zostawi albo przyszykuję bardzo dużą zemstę. W każdym razie… Ona będzie gotowa. Nikt, ale to nikt nie będzie nazywał czysto krwistej, Mirandy Elizabeth Riddle szlamą.


~ Tomek i Jagoda