6.05.2012

III


I tak przyjaciele wymieniali się wiadomościami typu "gdzie byliście na wakacjach?"
Kiedy to już byli przy Hogsmeage, Scariusza jako jedynego chłopaka w tej "paczce" spotkała niezręczna chwila przebierania. Dziewczyny wyprosiły go gestem ręki. Wziął tylko szybko w rękę odpowiednią szatę slytherinu i wyszedł. Po wyjściu zobaczył jednak coś bardzo niepokojącego...
Michael, ten sam Krukon, który dostał cruciatusem szeptał coś do swoich kumpli – goryli.
-Słuchajcie... Teraz kiedy z tego przedziału wyjdzie skarabeusz macie walnąć go drętwotą.
-Scariusz Keaden. - szepnął jeden z goryli.
-A ja wezmę tą ździrę do naszego przedziału i pożałuje, że się suka urodziła. 
I prawie by go zauważyli jak się przebierał.
Szybko pobiegł do przedziału a dziewczyny na jego szczęście już się przebrały.
- Mamy problem – szepnął posyłając im znaczące spojrzenie.
- Dlaczego się nie przebrałeś? – spytały wskazując na jego strój. 
- Nie ważne – machnął ręką. – Michael i reszta tych idiotów coś knuje…
Mira posłała mu pytające spojrzenie i odruchowo sięgnęła po różdżkę. Zawsze to robiła gdy czuła się zagrożona. 
- Może rozwiń swoją wypowiedź… - zaproponowała sarkastycznie Vian. 
- Chcą użyć zaklęcia drętwoty jak wyjdziemy z przedziału i… - zamilkł wpatrując się prosto w oczy Mirandy. Ta ścisnęła różdżkę tak mocno, że zbielały jej kostki – skrzywdzić ciebie. 
Jej źrenice natychmiast się poszerzyły a na czole pojawił się pot. Może i postawiła mu się dzisiaj ale on nękał ją od 4 lat. Poniżał, kradł jej rzeczy, przedrzeźniał a nawet potrafił rzucać na nią różne zaklęcia. W wakacje powiedziała o tym Ricie. Ta przerażona od razu nakazała swojej podopiecznej by broń boże, nie zrobiła czegoś głupiego. Jednak… co mogła zrobić 14 letnia dziewczyna, która ma już dość uciekania? Ze strony rodziny jak najbardziej rozumiała, dlaczego jej nienawidzą. Sama czasem się nienawidziła. Pomimo tego, że kochała swojego ojca nie potrafiła spać spokojnie wiedząc, że jakaś cząstka jego jest w niej. Myślała, że w szkole będzie lepiej. Nikt nie znał jej przeszłości, nikt nic o niej nie wiedział. Parę sekretów się wydało ale nie ten najważniejszy. Dlaczego więc Michael wciąż ją rani?
- Niech tylko spróbuje – syknęła i skierowała się w stronę drzwi.
- Miro, stój! - szarpnęła ją Moriel. – Nie możesz tak po prostu tam iść i… I co? Co im zrobisz? Zaserwujesz im Crucio na powitanie. 
- Jak będzie trzeba to nawet Avadę… - mruknęła z dziwnym błyskiem w oku.
- Miro!!! – krzyknęły obie dziewczyny. – Ty chyba nie mówisz poważnie…
Rudowłosa spojrzała jednak tylko na nie i z powrotem skierowała się do drzwi. Tym razem zatrzymał ją Scar.
- Nie puszczę cie tam. Nikt nie wyjdzie.
- Musisz się przebrać – powiedziała Vian z tajemniczym uśmiechem. – Wiesz mi tam nie przeszkadza…
- Vian! – jęknął Scariusz posyłając jej ostre spojrzenie.
- No dobra, już dobra – odparła podnosząc ręce w poddańczym geście. – Żartowałam…
- To co robimy? – spytała Moriel spoglądając w stronę drzwi.
Vian westchnęła ciężko i usiadła podkulając nogi. Miała serdecznie dość problemów z Michaelem. Myślała, że przez wakacje wydorośleje, cokolwiek. Już nawet samo crucio powinno go czegoś nauczyć. A on wciąż musiał postawić na swoim.
- Zrobimy to po mojemu – powiedziała Mira i nim ktoś zdążył ją powstrzymać wyszła z przedziału. 
Stali tam. Wszyscy trzej. Jednak nie jej się spodziewali więc zdrętwieli na chwilę z różdżkami w ręku. Miranda tylko czekała na ten moment. 
- Expelliarmus!
Ich różdżki poleciały daleko w tył pociągu. Przerażenie na ich twarzach tylko ją nakręcało. Wiedziała, że to złe ale nie mogła się powstrzymać. 
Lacarnum Inflamare – wyszeptała a z jej różdżki wyleciały 3 kule ognia, którym zajęły się szaty chłopców. Zaczęli krzyczeć i przydeptywać ogień jednak ten nie gasł. Tylko ona mogła go zgasić. 
- Ty szlamo! – warknął Michael, próbując ugasić swoje ubranie.
- Jak śmiesz… - warknęła i nagle ogień się powiększył.
- Miro przestań! – krzyknął Scariusz. – Miro!
- Nazwał mnie szlamą… - wyszeptała. 
- Miranda! Zabijesz ich! – krzyknęła Vian i w tym momencie rudowłosa opamiętała się. Ogień zgasł a na ich szatach czy skórze nie było ani śladu po tym zdarzeniu. Tylko w powietrzu unosił się słodki swąd spalenizny. 
- Miranda… - szepnął Scar kręcąc głową. – Co ci się stało?
Ta nie odpowiedziała tylko wróciła do przedziału. Michael już drugi raz został przez nią poniżony. Teraz albo ją zostawi albo przyszykuję bardzo dużą zemstę. W każdym razie… Ona będzie gotowa. Nikt, ale to nikt nie będzie nazywał czysto krwistej, Mirandy Elizabeth Riddle szlamą.


~ Tomek i Jagoda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz